Spis wspomnień
Bolesław Szpryngiel
W gwarze, jaką posługiwała się na co dzień ludność polska zasiedziała
od wieków na ziemiach Północnego Wołynia, bez trudu można zauważyć
wiele zapożyczeń z języków innych narodowości, które tu zamieszkiwały od
pokoleń: Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów, Niemców, a nawet Tatarów...
Szczególnie wiele zapożyczeń przyjęto z języka ukraińskiego, jako że na
Wołyniu przeważał żywioł ukraiński czy - jak się mówiło - rusiński.
Przykładowo kilka takich przysłów i porzekadeł w oryginale chcę tu przytoczyć jako ciekawostki i - mam nadzieję - dla rozbawienia czytającego. Ale czy tylko dlatego... Przy każdym cytowanym przysłowiu podaję okoliczności, w jakich go używano, a także próbę tłumaczenia tego idiomu. * * * W sytuacji, gdy ktoś idąc do pracy zapomniał wziąć z sobą potrzebne narzędzia lub materiały albo wziął nie te niezbędne do wykonania zadania - przygadywano mu: "Piszła Nastia żyto żaty - zabułasia serpa wziaty"
* * * Gdy gospodyni podała do stołu gospodarzowi lub innym zasiadającym do posiłku jakąś niezbyt udaną potrawę - mawiano z przekąsem: "Nawaryła Łucia - jisty bude sucia"
A gdy potrawa była przesolona: "Nedosoł - na stoli , peresoł - na spini"
* * * Gdy zaproszony w gościnę (na wesele, chrzciny lub inne przyjęcie) uważał to przyjęcie za zbyt ubogie albo bez dostatecznej, utrwalonej obyczajem prynuki, swoją negatywną opinię o tej gościnie wyrażał przypowieścią: "Chto noża mił - to chliba popojił"
* * * Do zawistnych, którzy zazdrościli innym posiadania jakichś rzeczy, na które sami nie mogli sobie pozwolić, mówiło się: "Na czużyj korowaj oczu ne wykaraczaj"
* * * O kimś, kto zachowuje się nienormalnie lub mówi jakieś głupstwa mówiono:
* * * W sprzeczce, gdy jeden drugiego chciał poniżyć, mówił: "Durnyj tebe pip chrestył - ta nad toboju sztany spustył"
* * * Gdy w rozmowie towarzyskiej ktoś, chcąc się popisać swoją wiedzą lub dowcipem, wyrwał się z jakąś niezbyt mądrą wypowiedzią, mówiono o nim ironicznie: "Podywysia, podywysia - szcze i Hapka lude"
* * * Jeżeli młody człowiek próbował pouczać starszego, kompetentnego w danym przedmiocie repa, chcąc się popisać swoją wiedzą, doświadczeniem lub odwagą - starszy mu odpowiadał: "Ne leź popered bat'ka w pekło"
* * * O leniuchu, którego trzeba było wciąż popędzać do roboty mówiono: "Szczo ne wbijesz - to ne wjidesz"
* * * Jeżeli ktoś zwlekał z wykonaniem jakichś koniecznych i terminowych prac, choć mógł je wykonać porządnie, bez niepotrzebnego pośpiechu, a następnie pośpiesznie brał się do roboty, bo upływał termin ich wykonania, co powodowało niepotrzebną nerwowość i często bylejakość - mówiono: "Szyty, bełyty - zawtra Wełygdeń"
* * * Na ukraińskich pogrzebach nie mogło zabraknąć "profesjonalnych" płaczek, które głośno płacząc z żalu po zmarłym, wyczytywały jego dobre uczynki za życia i wyrażały współczucie rodzinie zmarłego. Były to wynajęte, obce dla rodziny kobiety, które niemal "zawodowo" opłakiwały każdego zmarłego. Takie płaczki wynagradzano najczęściej w naturze: parę riznyki - solonej słoniny, pół kopy jajek, sztuka drobiu, miarka jagieł (pszona) czy bobu, itp. Jeżeli więc ktoś płakał bez uzasadnionej przyczyny, wylewał tzw. krokodyle łzy (a najczęściej były to małe dzieci) -przygadywano: "Czy bude reszeto bobu czy ni - a wse treba płakaty meni"
* * * Podejmując ryzyko jakiegoś przedsięwzięcia, zwłaszcza poważnie zagrożonego ewentualnym niepowodzeniem, mówiono: "Raz maty porodyła - raz treba umeraty"
* * * Nie chcąc być świadkiem w jakiejś sprawie ("co się będę po sądach włóczył"), często wykręcano się brakiem wiedzy o danym zdarzeniu, mówiąc: "Moja chata skraju - ja nyczoho ne znaju"
* * * Żonatym mężczyznom, takim miejscowym "podrywaczom", którzy próbowali zalecać się do innych kobiet, zwłaszcza zamężnych - przygadywano ironicznie: "Czużuju żinku czort medom mastyt, szczo?"
* * * Jeśli ktoś tłumaczył się, że nie trafi do wyznaczonego celu, bo nie zna drogi, mówiono mu: "Jazyk i do Kijewa dowede"
* * * Gdy komuś zarzucano, że w życiu zbyt sztywno trzyma się tradycji, nie idzie z postępem cywilizacji, kultury czy mody albo przechowuje rzeczy już nikomu nie potrzebne, ten na zarzuty odpowiadał: "Moja semeraszka meni ne ważka"
Oprac. Bolesław Szpryngiel, Zielona Góra
|