Piotr Sobolewski
Aktualną sytuację na Ukrainie niezwykle trafnie charakteryzuje wypowiedź, jakiej udzielił watykańskiemu radio nuncjusz papieski abp Claudio Gugerotti: "(...) Ukraina przegrała dzisiaj na wszystkich frontach". Znając niezwykle wyważony ton jakim posługuje się watykańska dyplomacja, podobne stwierdzenie musi brzmieć szczególnie złowieszczo i co gorsza są po temu pełne podstawy. Oto zgodnie z ogłoszonymi ostatnio przez ukraiński urząd statystyczny danymi, tylko w pierwszym półroczu 2016 tamtejsza populacja zmniejszyła się o 87 tysięcy osób zaś w okresie 25 lat niepodległości liczba ludności spadła o 9, 5 miliona - z 52 mln w roku 1991 do 42, 7 mln obecnie. To dane optymistyczne, gdyż ujmują także ludność Krymu oraz Donbasu a także emigrację zarobkową szacowaną na ca 2,5 mln osób. Realnie zatem należy określić liczbę ludności "samostijnej" na ok. 36 milionów. To samo źródło podaje, że 72,3% mieszkańców Ukrainy żyje w biedzie zaś klasę średnią stanowi... 0,7%! W czasach Związku Radzieckiego ekonomika Ukraińskiej SRR plasowała się w okolicach 10-20 miejsca w skali światowej - dzisiaj zajmuje miejsce 150! Przez 25 lat nie tylko nie udało się przekroczyć dochodu USRR, ale i do osiągnięcia jego poziomu brakuje przeszło 40%! Jak się można domyślać, owe "sukcesy" przekładają się wprost na popularność aktualnych władz co znakomicie ilustruje sondaż "Najlepsi w 25-leciu Ukrainy" przeprowadzony 2 sierpnia 2016 r. przez redakcję ukraińskich "Wiesti" - gazetę i rozgłośnię radiową. Najlepszym prezydentem obwołano w nim... Wiktora Janukowycza, na którego głosowało 33% respondentów zaś miejsce drugie - uwaga! - przypadło... nieznanemu jeszcze z imienia i nazwiska politykowi, który zastąpi aktualnego prezydenta! P. Poroszenko nie zmieścił się na "pudle" gromadząc 6% wskazań. Co ciekawe 36% ankietowanych wiąże bezpośrednio położenie, w którym się znaleźli, z puczem na Majdanie, co kiepsko wróży aktualnej władzy. Tych wszystkich "drobiazgów" nasze postsolidarnościowe "elity" programowo starają się nie dostrzegać, gdyż niezbyt pasują one do kreowanego przez nie obrazu naszego "strategicznego sojusznika". Zamiast rzetelnej analizy i idącej w ślad za nią realnej oceny sytuacji, mówiąc o Ukrainie identyfikują ją oni z częścią ludności jej zachodnich obwodów szczególnie mocno zainfekowanych banderowską zarazą. Spieszę otóż poinformować, że społeczeństwo Ukrainy - w przeciwieństwie do naszego - nie jest bynajmniej "homogeniczne" a zamieszkujący jej zachodnie tereny wyznawcy ideologii OUN-UPA to tylko (na szczęście!) ok. 20% ludności. Niestety dziś w wyniku inspirowanego i wspieranego przez USA i Unię Europejską zamachu stanu na Majdanie, to właśnie ten element przejął władzę u naszych sąsiadów. Co ciekawe od początku pojawiające się głosy rozsądku, były ignorowane i skutecznie wyrzucane poza nawias świadomości społecznej. Posłużę się tu dwoma charakterystycznymi przykładami. Były unijny komisarz ds. rozszerzenia Unii - Gunter Verheugen - bezpośrednio po wspominanych wyżej wydarzeniach (19.03.14) w wywiadzie dla niemieckiego radia WDR 5 stwierdził: "... na Ukrainie działa pierwszy w XXI wieku rząd, w którym zasiadają faszyści...". Wtórował mu na łamach "Los Angeles Times" prof. Robert English: "... obawy Putina o los etnicznych Rosjan są uzasadnione. Legalizacja skrajnych nacjonalistów ukraińskich jest większym zagrożeniem dla tego kraju niż manewry Putina. To ohydni ludzie wyznający odrażającą ideologię...". Pomimo, że były to głosy "wołające na puszczy" z perspektywy czasu trudno je określić inaczej jak proroczymi. O tym jak trafnie charakteryzowały przyszłość, świadczyć mogą chociażby takie oto fakty. Raport ONZ dotyczący zbrodni popełnianych przez tzw. "ochotnicze bataliony" w Donbasie wnioskował o ich rozwiązanie bądź wcielenie do regularnej ukraińskiej armii oraz przykładne ukaranie winnych. Wdrożone przez ukraińskie władze śledztwo w całej rozciągłości potwierdziło ustalenia wspomnianego raportu, w związku z czym rozformowano batalion "Tornado", którego "działalności" dotyczył. Dalsze konsekwencje były cokolwiek nieoczekiwane - przynajmniej dla naiwnych oenzetowskich inspektorów. Oto zeznająca w charakterze świadka wolontariuszka Lilia Bolbet musiała po zeznaniach uciekać wraz z dziećmi z rodzinnego miasta, winnych gwałtów i tortur osadzono w... areszcie domowym (!) zaś wobec dowodów jakimi były znalezione w telefonach komórkowych "tornadowskich" zbrodniarzy filmy, dokumentujące między innymi gwałty na nieletnich - w tym na niemowlęciu (!) - Prokurator Generalny Ukrainy Jurij Łucenko wystąpił z inicjatywą... amnestii dla oskarżonych o przestępstwa popełnione w Donbasie! Poradzono sobie także z kłopotliwym wścibstwem ONZ i organizacji zajmujących się prawami człowieka. Inspektorom ONZ Służba Bezpieczeństwa Ukrainy po prostu odmówiła wstępu do wskazanych przez nich obiektów, zaś na prezesa ukraińskiego oddziału Transparency International Andrija Marusowa "nieznani sprawcy" napadli na ulicy, zabierając mu torbę z laptopem zawierającym dokumentację i archiwum organizacji. Wezwana na miejsce policja nie interweniowała, także gdy usiłowano poszkodowanemu odebrać aparat fotograficzny, którym dokumentował on pierwszy rabunek. Są także pierwsze owoce bezrozumnego wspierania przez naszych polityków neobanderowskiej sitwy. Oto 6 lipca 2016 na przejściu granicznym w Rawie Ruskiej pobito podróżujących służbowo samochodem dziennikarzy "Panoramy Lubelskiej" i pracowników naukowych lubelskiego UMCS. Dwoje napadniętych - dr hab. Maria Sękowska i red. Mariusz Trubalski wylądowali w szpitalu, ich samochód został zdemolowany. Kilka dni później - 13 lipca - w Odessie grupa bojówkarzy przez kilka godzin przetrzymywała w hotelu senatorów Jana Rulewskiego i Jerzego Wcisłę. W obu wypadkach reakcja naszego MSZ - o ile w ogóle można o takowej mówić - była bardziej niż anemiczna. Jako, że jak wiadomo bezkarność rozzuchwala, na jej efekty nie trzeba było długo czekać. Oto 22 lipca pojawił się w sieci wpis mówiący o tym, że Ukraińcy słusznie (!) oskarżają Polaków o ludobójstwo, autorstwa... Ambasadora Ukrainy w Polsce! W każdym cywilizowanym kraju świata po podobnym występie takiemu "dyplomacie" natychmiast cofnięto by akredytację - nasze służby nie widzą problemu. Brak jest także komentarza do petycji jaką do ukraińskiego parlamentu skierował działacz partii "Swoboda" Jurij Czerkaszyn, w której mówi on o... okupowaniu przez Polskę Zachodniej Ukrainy oraz do ogłoszenia przez innego działacza nacjonalistów - Ołeksija Kurinnija - rozpoczęcia prac nad ustawą formułującą roszczenia terytorialne wobec Polski! W tym stanie rzeczy złożony 30 sierpnia do Rady Najwyższej przez grupę ukraińskich intelektualistów i polityków - w tym byłego prezydenta Leonida Krawczuka - wniosek o ustanowienie "dni pamięci ofiar polskich zbrodni przeciwko Ukraińcom" jest prawdziwą "wisienką na torcie". Na pytanie ku czemu prowadzi nasza bezrozumna polityka, jasnej odpowiedzi udzielił niejaki Artiom Skoropadski, rzecznik ultra nacjonalistycznego "Prawego Sektora", który stwierdził, że Ukraińcy słusznie mordowali Polaków w czasie "rzezi wołyńskiej" i zapowiedział, że jego formacja będzie wieszała tych, których uzna za wrogów! Prawda jakie to "europejskie"? Aby ignorując przytoczone fakty nadal ogłaszać Ukrainę "strategicznym sojusznikiem" trzeba albo nie mieć godności albo też mamy do czynienia z przypadkiem bardzo trafnie zdefiniowanym przez Romana Dmowskiego, że są u nas ludzie, których nienawiść do Rosji jest większa niż miłość do Ojczyzny. Warto zdać sobie sprawę, że w niezbyt odległej perspektywie czasu, w sposób nieunikniony zmienią się władze w Kijowie i ich następcy raczej nie będą miłośnikami S.Bandery. Deklarując bezwarunkowe wsparcie dla pogrobowców OUN-UPA narażamy się - w najlepszym wypadku - na niechęć ich następców nie zyskując nic prócz (zasłużonej) pogardy i nienawiści naszych dzisiejszych "protegowanych". Piotr Sobolewski - dziennikarz. Od 1976 roku jego publikacje ukazywały w "Dzienniku Bałtyckim", "Głosie Wybrzeża", "Kurierze Gdyńskim", "Gazecie Gdyńskiej". Ostatnio publikował w "Dzienniku Trybuna" oraz na portalu "Głos Gdyni". Jest autorem przeszło pięćdziesięciu autorskich programów telewizyjnych "Weekendowy magazyn szachowy", zrealizowanych w TV Szelsat w latach 1999-2000 oraz programów publicystycznych "Krótko i na temat" w TV Gdynia w 2001 roku. Piotr Sobolewski ("Gazeta Bałtycka", 3.09.2016) |