Spis artykułów
Ewa Siemaszko (tekst udostępniony przez autorkę) W latach 1942 - 1946 OUN i UPA wraz z angażowanymi przez nie wiejskimi bojówkami ukraińskimi wymordowały na Wołyniu i w Galicji łącznie ok. 120 tys. Polaków, od niemowląt do starców, niszcząc przy tym kilka tysięcy polskich osiedli i kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw. Zdjęcie obok: Polacy (kobieta i dwójka małych dzieci) pomordowani w sierpniu 1943 r. we Władynopolu (woj.wołyńskie, pow. Włodzimierz). Między Sanem a Zbruczem Tworzenie się ukraińskiej świadomości narodowej w połączeniu z aspiracjami niepodległościowymi narastało od końca XIX w. najsilniej na ziemiach Rzeczypospolitej pod zaborem austriackim. Czas wielkiego międzynarodowego konfliktu, I wojna światowa, został uznany za okazję do odzyskania przez Polaków i wywalczenia przez Ukraińców niepodległych państw, przy czym jedni i drudzy mieli pretensje do tego samego terytorium, na którym współżyli przez kilkaset lat. Na tym tle w latach 1918 - 1919 prowadzone były zacięte walki polsko-ukraińskie na terenie Małopolski Wschodniej (Galicji), w szczególności o Lwów, które zakończyły się zwycięstwem polskim i upadkiem proklamowanej w listopadzie 1918 r. Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Uznane zostało przez Polskę natomiast państwo ukraińskie na terenach naddnieprzańskich - Ukraińska Republika Ludowa - proklamowane w Kijowie. Wspólne walki z bolszewikami oddziałów polskich i ukraińskich tego państwa, zaledwie 5-miesięczne, w wojnie 1920 r. nie powstrzymały zajęcia przez bolszewików Ukraińskiej Republiki. W 1921 r. w Rydze Polska zawarła traktat pokojowy z ZSRR i USRR, w wyniku którego Wołyń i Małopolska Wschodnia znalazły się w granicach państwa polskiego. W II Rzeczypospolitej najwięcej Ukraińców, w pewnej części określających się jako Rusini, żyło na terenie czterech województw, stanowiąc tam następujący odsetek ogółu ludności: w woj. wołyńskim - 68 proc., stanisławowskim - 68,9 proc., tarnopolskim - 45,5 proc. oraz lwowskim - 34,1 proc. Polacy, jako druga pod względem wielkości grupa narodowościowa na tych ziemiach, stanowili: w woj. wołyńskim - 16,6 proc., stanisławowskim - 22,4 proc., tarnopolskim - 49,3 proc., lwowskim - 57,7 proc., przy czym w samym Lwowie było 63,5 proc. Polaków (Ukraińców tylko 11,2 proc.). Pozostali mieszkańcy to Żydzi, Niemcy, Czesi, Rosjanie, Ormianie i inni. Od początku II Rzeczypospolitej stosunek ludności ukraińskiej do państwa polskiego i polskości był niechętny, demonstrowany w różnych formach najmocniej w województwach małopolskich, ale nie odbijało się to wyraźnie na sąsiedzkich stosunkach polsko-ukraińskich. W latach 20. inspiracja wychodziła z terrorystycznej Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (UWO), uprawiającej sabotaż, dywersję i dokonującej zamachów, którą po 1929 r. zastąpiła Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), prowadząc eskalującą terrorystyczną antypaństwową działalność i silnie antypolską agitację mas ukraińskich. Z kolei dla odrodzonego po 123 latach zaborów państwa polskiego najważniejszą sprawą było zachowanie integralności terytorialnej i utrwalenie polskiego stanu posiadania. Na tej nie do pokonania wówczas sprzeczności interesów ukraińskich i polskich rozbudowywał się radykalny nacjonalizm ukraiński. OUN i II Rzeczpospolita Jako ideologię OUN przyjęła skrajnie faszystowską doktrynę nacjonalizmu ukraińskiego sformułowaną przez Dmytra Doncowa, propagującą m.in. "twórczą przemoc", ekspansję, bezwzględność, fanatyzm, nienawiść. Główne zadanie OUN - wywalczenie niepodległego państwa ukraińskiego, ale jednolitego pod względem narodowościowym, miało nastąpić na drodze bezwzględnego i bezlitosnego usunięcia nie-Ukraińców z terenów przyszłego państwa, przede wszystkim Polaków, nie wykluczając ich wymordowania. W odezwie II tzw. Wielkiego Zboru Ukraińskich Nacjonalistów, który odbył się w Rzymie w sierpniu 1939 roku wezwano: "Ukraina dla Ukraińców! Nie pozostawić piędzi ziemi ukraińskiej w rękach wrogów i obcoplemieńców!". Antypaństwowa i antypolska działalność OUN musiała być zwalczana przez państwo polskie, co z kolei wywoływało niezadowolenie mas ukraińskich, umiejętnie stale podsycane przez OUN. Polska nie była w okresie międzywojennym państwem policyjnym ani totalitarnym, toteż mimo represji stosowanych wobec OUN, organizacja ta rozwijała się w podziemiu, osiągając znaczący wpływ na ludność ukraińską, gdy w tym samym czasie w Związku Sowieckim OUN, ani żadna inna podziemna ukraińska organizacja, nie miała szans istnienia, natomiast wymordowano tam miliony Ukraińców, tworząc sztuczny głód. Ponadto w latach 30. wieku XX oraz w pierwszych latach II wojny światowej OUN kolaborowała na szeroką skalę najpierw z Niemcami weimarskimi, a od 1933 r. z Rzeszą hitlerowską i była przez nich finansowana w celu przygotowywania tzw. piątej kolumny dla niszczenia państwa polskiego od środka. We wrześniu 1939 r., gdy Polska znalazła się w kleszczach dwu agresorów - Niemiec i Związku Sowieckiego - na południowo-wschodnich Kresach Ukraińcy, komuniści i nacjonaliści, napadali na wycofujące się grupy żołnierzy WP, policjantów, urzędników, uchodźców z Polski centralnej, rabując i mordując. Ta pierwsza fala zbrodni została przerwana przez zaprowadzenie "porządków sowieckich" na terenach zagarniętych przez Stalina.Po napaści Niemiec na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 r. i mimo nieudanej próby proklamacji państwa ukraińskiego we Lwowie przez OUN wytworzyła się dla niej korzystna sytuacja na całości terenów II Rzeczypospolitej zamieszkanych przez Ukraińców pod okupacją niemiecką. Niemcy wykorzystywali Ukraińców w formacjach militarnych i do współpracy z gestapo przeciw Polakom oraz tolerowali antypolskie wystąpienia Ukraińców, a nawet pod niektórymi względami uprzywilejowali ich w stosunku do ludności polskiej (np. w zakresie oświaty). Zagłada 600 tysięcy Żydów OUN z miejsca zintensyfikowała przygotowania do eksterminacji Polaków, rozwijając sieć organizacyjną i prowadząc na wielką skalę indoktrynację generującą narastanie nienawiści wobec swych sąsiadów, z którymi wcześniej były poprawne stosunki. "Smert', smert', lacham smert', smert' moskowśko-żydiwśkij komuni" ("Śmierć, śmierć, Polakom śmierć, śmierć moskiewsko-żydowskiej komunie") to refren jawnie i masowo śpiewanej piosenki przez policję ukraińską i bojówki OUN. Pierwsze zbrodnicze akcje podczas okupacji niemieckiej z inicjatywy OUN i inspiracji niemieckiej miały miejsce od końca czerwca do września 1941. Powstała samorzutnie milicja ukraińska, wspomagana przez ludność ukraińską, dokonywała pogromów i egzekucji Żydów (największe takie akcje były we Lwowie, gdzie w tzw. dniach Petlury zginęło kilka tysięcy Żydów, w Złoczowie, Krzemieńcu). Były też ofiary wśród Polaków, głównie z inteligencji. Jesienią 1941 r. Niemcy zastąpili milicję podporządkowaną im policją ukraińską, opanowaną zresztą przez OUN, i nie dysponując wystarczającymi siłami bezpieczeństwa na Wołyniu i w Małopolsce, posługiwali się nią w utrzymywaniu porządku okupacyjnego. W latach 1941 - 1943 Niemcy z powszechnym udziałem policji ukraińskiej w służbie niemieckiej dokonali likwidacji ludności żydowskiej. Policja ukraińska uczestniczyła we wszystkich czynnościach procesu zagłady. Żydów, którym mimo wszystko udało się ukryć, tropiła ludność ukraińska, wydając w ręce niemieckie i policji lub sama rozprawiając się z ujętymi Żydami. Na Wołyniu zostało zamordowanych ok. 150 tys. Żydów, a 455 tys. Żydów galicyjskich w części wymordowano na miejscu, w części wywieziono do obozów śmierci. Zagłada Żydów stała się dla nacjonalistów ukraińskich jakby zachętą do następnie samodzielnego już unicestwiania Polaków. W drugiej połowie 1942 r. na Wołyniu OUN przystąpiła do systematycznego mordowania zamieszkałych tam Polaków, posługując się zorganizowanymi przez tę organizację oddziałami partyzanckimi, nazwanymi w późniejszym czasie Ukraińską Powstańczą Armią (UPA). Początkowo ginęły pojedyncze osoby i rodziny (tzw. stadium pregenocydalne). W lutym 1943 r. na III Konferencji OUN postanowiono "usunąć" wszystkich nie-Ukraińców, którzy - w ocenie OUN - zajęli ukraińskie ziemie. W praktyce realizacja tego postanowienia polegała na ludobójczych mordach na olbrzymią skalę Polaków będących w tym czasie najliczniejszą nieukraińską grupą narodowościową na obszarze działania OUN. Mordy na skalę masową Pierwszy masowy mord Polaków miał miejsce 9 lutego 1943 r. w powiecie sarneńskim. Polska kolonia Parośla została podstępnie całkowicie wymordowana przez banderowską sotnię UPA Hryhorija Perehijniaka "Dowbeszki-Korobki", udającą partyzantów sowieckich. Porąbanych siekierami zostało ponad 150 mieszkańców stałych kolonii i znajdujących się tam tego dnia Polaków z innych miejscowości. Ocalało kilkanaście osób, w większości przebywających wówczas poza kolonią. Stopniowo napady na Polaków rozszerzały się i od lutego 1943 r. mordowane były całe osiedla. "Okrążyliśmy pięć polskich wsi i w ciągu nocy oraz następnego dnia spaliliśmy je, a wszystkich mieszkańców, starych i młodych, wyrżnęliśmy - w sumie ponad dwa tysiące osób. ( ) Wielu Polaków - mężczyzn, kobiety, starców i dzieci - wrzucaliśmy żywcem do studni, a następnie dobijaliśmy ich, strzelając z broni palnej. Pozostałych siekliśmy bagnetami, zabijaliśmy siekierami i rozstrzeliwaliśmy" - zeznawał przed wymiarem sprawiedliwości jeden z oskarżonych o zbrodnie członków UPA. Likwidowanie jednocześnie kilku miejscowości wzmogło się, gdy w marcu - kwietniu 1943 do leśnych oddziałów ukraińskich dołączyło kilka tysięcy policjantów ukraińskich, którzy zdezerterowali ze służby niemieckiej. Ponadto OUN zorganizowała wiejskie bojówki, zwane Samooboronnymi Kuszczowymi Widdiłami, których członkowie na co dzień zajmowali się gospodarstwem rolnym, a w razie potrzeby na wezwanie OUN i UPA włączali się do likwidacji polskich sąsiadów. Polacy będący w mniejszości i poddawani represjom niemieckim nie byli w stanie skutecznie przeciwstawić się ukraińskiemu ludobójstwu. Wprawdzie organizowały się polskie grupy samoobrony, ale wobec przewagi napastników znikały, tylko nielicznym placówkom udało się przetrwać do końca działań wojennych na danym terenie. Powstałe zbyt późno w drugiej połowie 1943 r. na Wołyniu, to jest po wymordowaniu dziesiątków tysięcy Polaków, polskie oddziały partyzanckie ocaliły życie niewielkim grupom ludzi. W tej sytuacji OUN i UPA na Wołyniu w ciągu 1943 r. skutecznie wyniszczała Polaków powiat po powiecie. Wołyń we krwi W lipcu i sierpniu 1943 r. masowe zbrodnie osiągnęły apogeum. 11 lipca (w niedzielę) zaatakowano Polaków w 96 miejscowościach powiatów włodzimierskiego i horochowskiego, w tym podczas nabożeństw w 5 kościołach, a w następnych dniach 75 miejscowości kilku powiatów. Od 16 do 18 lipca UPA całkowicie zlikwidowała duże skupisko 33 osiedli polskich w powiecie kostopolskim i sarneńskim wokół Huty Stepańskiej. 30 i 31 lipca UPA uderzyła na 22 polskie miejscowości koło Antonówki w powiecie sarneńskim. W ostatnich dniach sierpnia UPA zaatakowała Polaków na podobną skalę jak w lipcu, mordując Polaków od 29 do 31 sierpnia w co najmniej 85 miejscowościach powiatów: włodzimierskiego, kowelskiego, horochowskiego i lubomelskiego. Z mniejszym natężeniem i przerwami napady były kontynuowane aż do zajęcia Wołynia w I kwartale 1944 r. przez wojska sowieckie. Nikogo nie oszczędzano - dzieci, kobiet, starców, duchownych katolickich. Przed unicestwieniem nie chroniły polsko-ukraińskie związki rodzinne - ginęły rodziny mieszane w całości lub ich polscy członkowie. Nie ratowała zmiana wyznania na prawosławne lub greckokatolickie. Mordowani byli nawet Polacy nieumiejący mówić po polsku. Wobec ofiar powszechnie stosowano okrucieństwa, jak np. odrąbywanie różnych części ciała, wykłuwanie oczu, rozpruwanie brzuchów, palenie żywcem. W trakcie mordów i później rabowano dobytek, palono i niszczono domostwa, obiekty sakralne, budynki użyteczności publicznej, dążąc do zatarcia śladów polskiej obecności.Bezwzględność i dążenie, by wymordować jak największą liczbę Polaków, ilustruje fragment raportu Armii Krajowej sporządzonego w 1943 r.: "W rozmowach z Polakami, którzy przeczuwali już niebezpieczeństwo, sąsiedzi-Ukraińcy uspokajali ich, aby się niczego nie obawiali, gdyż nikt im krzywdy nie zrobi. Często byli to kumowie, koledzy, ludzie mówiący ze sobą po imieniu. W wielu wypadkach grozili, że gdyby który Polak uciekł ze wsi, to gospodarstwo jego puszczą z dymem. Powtarzali: gdy Polak opuszcza ukraińską wieś - jest wrogiem Ukraińców. W ten sposób do ostatniego dnia zachowywali Ukraińcy pozory solidarności, aby uśpić czujność ludności polskiej ( ) ". Systematycznie dokonywane ludobójstwo doprowadziło do eliminacji Polaków z terenów wiejskich Wołynia. Do miast docierali ranni i nieraz półnadzy ludzie, którzy wyrwali się spod siekier i noży, przerażeni i zrozpaczeni uchodźcy z resztkami dobytku na furmance lub bez niczego, których w większości Niemcy zagarniali i wywozili na roboty do Rzeszy. Ci, którzy zatrzymali się w miastach, cierpieli głód i poniewierkę. Wielu na własną rękę przedostawało się do Małopolski Wschodniej i na Lubelszczyznę, licząc na bezpieczeństwo, którego tam także wkrótce próżno było szukać i gdzie dalej ginęli z rąk takich samych oprawców. Oprawcy w Małopolsce Wschodniej W drugiej połowie 1943 r. ludobójstwo ukraińskie przeprowadzane przez OUN i UPA przeniosło się do trzech województw małopolskich. Ludobójcze akcje były tam przeprowadzane identycznie jak na Wołyniu. Najpierw atakowano pojedyncze osoby i rodziny, a od początku 1944 r. OUN-UPA uderzała w całe osiedla i skupiska polskie pośród ukraińskich wsi. Apogeum zbrodni w Małopolsce Wschodniej miało miejsce pół roku później niż na Wołyniu - w pierwszym półroczu 1944 r., przy czym w woj. tarnopolskim wiele polskich miejscowości mocno ucierpiało jeszcze w 1945 r. Podobnie jak na Wołyniu, mordercze napady wywołały exodus małopolskich Polaków najpierw do miast, potem na zachód. Galicję zamieszkiwało więcej Polaków niż Wołyń, toteż ludobójcze napady trwały tam znacznie dłużej niż na Wołyniu. Ogromne straty ze strony OUN-UPA poniósł Kościół rzymskokatolicki, naturalny u wierzących chrześcijan szacunek dla duchownych, świątyń, cmentarzy i religijnych praktyk został bowiem w duszach nacjonalistów ukraińskich zrujnowany. Napadali na księży i kościoły z wiernymi podczas nabożeństw, palili i niszczyli budowle sakralne, dokumentację kościelną, uniemożliwiali religijne pochówki. Na całości terenów ludobójczych akcji zamordowanych zostało co najmniej 95 duchownych, z czego aż 67 w Małopolsce Wschodniej. Nad większością duszpasterzy znęcano się, w niektórych przypadkach w wyrafinowany sposób, jak np. nad o. Ludwikiem Wrodarczykiem z parafii Okopy na Wołyniu czy ks. Władysławem Bilińskim z parafii Kotów w woj. tarnopolskim. Nieustające tępienie polskości Od 1944 r., po wyparciu przez Związek Sowiecki Niemców z Kresów Wschodnich, równolegle do ludobójczych akcji nacjonalistów ukraińskich odbywał się urzędowy proces depolonizacji Wołynia i Małopolski. Na mocy porozumienia komunistycznego rządu polskiego ze Związkiem Sowieckim stopniowo aż do końca 1946 r. Polacy z tych terenów byli wysiedlani do Polski w obecnych jej granicach. Przyznanie na podstawie tzw. porozumienia jałtańskiego Związkowi Sowieckiemu większości terytorium, na którym ukraińscy nacjonaliści dokonywali zbrodni ludobójstwa, powinno było położyć kres mordom, gdyż żyjący tam jeszcze Polacy nie mogli mieć już wpływu na dążenia niepodległościowe Ukraińców. Tymczasem tępienie polskości stało się zasadą niezależną od okoliczności, o czym przykładowo świadczą następujące utrwalone w dokumentach wydarzenia z 1945 r. w woj. tarnopolskim: spalenie żywcem w Weleśniowie 46 mężczyzn podstępnie zabranych przez UPA pod pozorem rejestracji na wyjazd oraz napad UPA na ludność polską w Czerwonogrodzie w noc poprzedzającą ekspatriację, podczas którego 38 osób zostało zamordowanych, kilkadziesiąt rannych, a zabudowania i wszelkie mienie spalone. W takich okolicznościach w latach 1942 - 1946 OUN i UPA wraz z angażowanymi przez nie wiejskimi bojówkami ukraińskimi wymordowały na Wołyniu i w Galicji łącznie ok. 120 tys. Polaków (według moich jeszcze nieostatecznych obliczeń), od niemowląt do starców, niszcząc przy tym kilka tysięcy polskich osiedli i kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw. Nacjonaliści ukraińscy winni "ludobójstwa straszliwego" Organizacja mordów, ich przebieg, zasięg terytorialny i rozmiary, propagowana przy tym ideologia nawołująca do wyniszczenia Polaków jako grupy narodowościowej - niezbicie świadczą, że była to zamierzona i zorganizowana akcja fizycznej eksterminacji ludności polskiej - w świetle konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948 r. kwalifikowana jako ludobójstwo. Podsumowując ludobójstwo wołyńsko-galicyjskie dokonane przez OUN-UPA, konieczne jest wypunktowanie dwu jego najważniejszych atrybutów: pierwszy - powszechność okrucieństwa, którym sprawcy ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce z OUN-UPA poddawali swe polskie ofiary niezależnie od wieku i płci, a więc nawet dzieci, co uprawnia do specjalnego określenia tej zbrodni jako genocidium atrox, czyli ludobójstwo straszliwe, dzikie, okrutne (termin niedawno wprowadzony w nauce polskiej przez prof. R. Szawłowskiego); drugi - usuwanie cywilizacji, do której należały ofiary i którą wcześniej wprowadzały tam przez kilka wieków. Omówione wyżej ludobójstwo ukraińskie uderzająco przypomina ogólnie znane ludobójstwo tureckie na Ormianach w czasie I wojny światowej. Analogia dotyczy również zaprzeczania przez współczesną Turcję, tak samo jak czyni to strona ukraińska, faktowi zaistnienia genocidium atrox - tam na Ormianach, tutaj na Polakach. Istotny w tej sprawie jest ponadto fakt, że jakkolwiek OUN i UPA miały w programie walkę o niezależne państwo ukraińskie, miało to być państwo jednolite narodowościowo. Z faszystowskiej ideologii tych organizacji wynikały też ludobójcze metody walki nie do przyjęcia w cywilizowanym świecie, w wyniku czego, gdyby OUN i UPA doprowadziły u schyłku II wojny światowej do niepodległości Ukrainy, byłoby to państwo terroru i zbrodni. Tekst artykułu udostępniony przez autorkę. Serdecznie dziękujemy. Ewa Siemaszko - badacz stosunków polsko-ukraińskich podczas II wojny światowej i w latach powojennych, współautorka wraz z ojcem Władysławem Siemaszką dwutomowej pracy "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939 - 1945", Wydawnictwo von Borowiecky, Warszawa 2000.
fragment, "Rz", 10.07.2008
|