Spis artykułów
Piotr Kościński "Wołyń 1943, czyli najtrudniejsza karta w dziejach Polaków i Ukraińców" - dyskusję pod tym tytułem zorganizował IPN. Debata wzbudziła ogromne zainteresowanie - w warszawskim Centrum Edukacyjnym IPN obecnych było ponad sto osób - tym bardziej, że uczestniczyło w niej m.in. dwóch najlepszych specjalistów w tym temacie, Ewa Siemaszko, współautorka książki "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945" oraz prof. Grzegorz Motyka, autor licznych publikacji dotyczących OUN i UPA i ich zbrodni. Co do jednego uczestnicy dyskusji się zgadzali - że zbrodnia dokonana na Polakach na Wołyniu i w Galicji wschodniej (czy, jak chcą niektórzy, Małopolsce wschodniej), jest ludobójstwem. - Takie jest stanowisko prawników IPN i powinno nas wszystkich zobowiązywać - mówiła Ewa Siemaszko. - Akcja OUN-UPA definicję ludobójstwa spełnia, intencją było bowiem zniszczenie określonej grupy etnicznej, Polaków, na danym terytorium - podkreślał prof. Motyka. Była też zgoda co do ram czasowych tych tragicznych wydarzeń. Prof. Motyka wskazywał na to, że nacjonaliści ukraińscy wzorowali się na Niemcach - o ile przed wojną chcieli usunięcia z ziem na wschód od Bugu polskich ziemian i kolonistów, to w 1941 r. chcieli przyjąć metody hitlerowców, usuwających Polaków z ziem włączonych do Rzeszy, a w 1943 r. zrobić z Polakami to, co Niemcy z Żydami. Rozbieżności pojawiły się przy określaniu liczby ofiar. Ewa Siemaszko mówiła o 133 tysiącach, z których 42 tysiące znane są z nazwiska; Grzegorz Motyka o około 100 tysiącach. Spór wzbudziła kwestia polskiego odwetu na Ukraińcach. Pani Siemaszko usprawiedliwiała Polaków, którzy albo się bronili, czasem stosując ataki prewencyjne, albo z zemsty atakowali ukraińskie wsie. - Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę - mówiła. Prof. Motyka twierdził, że każdą polską akcję trzeba rozpatrywać oddzielnie, a są i takie, które trzeba widzieć w kategoriach zbrodni wojennych. Jaką politykę historyczną w sprawie Wołynia powinna prowadzić Polska? - Państwo polskie ma obowiązek wobec tych, co zginęli i ich rodzin: ustalić prawdę o tamtych wydarzeniach i upamiętnić ofiary - mówił publicysta "Rzeczpospolitej" Rafał Ziemkiewicz. - Na wszystkich grobach powinny znaleźć się krzyże - podkreślał prof. Grzegorz Motyka. Uczestnicy wskazywali przy tym, że jak dotąd niepodległe państwo polskie - także najważniejsi politycy i urzędnicy - nie potrafiło się zachować właściwie w kwestii ludobójstwa na Wołyniu, starając się przemilczeć czy zbagatelizować dramat sprzed lat, przede wszystkim ze względu na chęć utrzymania dobrych stosunków z Kijowem. - To, co się wyprawia w tej sprawie, to horrendum - ubolewała Ewa Siemaszko.
Piotr Kościński (fragment, "Rz", 28.05.2011)
|