Spis artykułów
Awantura o akcję "Wisła"

Mohort (blog), 5.12.2012


    Akcja "Wisła", 1947 r. Żołnierze eskortują pojmanych w obławie członków UPA.

    Jutro (6 grudnia 2012 r.) na godzinę 14-tą Sejmowa Komisja ds. Mniejszości Narodowych i Etnicznych zaplanowała pierwsze czytanie projektu uchwały potępiającej akcję "Wisła", podczas której w 1947 roku na "Ziemie Odzyskane" przymusowo przesiedlono 140 tys. Ukraińców i członków polsko-ukraińskich rodzin mieszanych. Już pojawiły się pierwsze protesty przeciwko uchwale, na jutro zapowiadana jest w Sejmie liczna reprezentacja Kresowian.

    Akcja (wł. Operacja) "Wisła" nieodmiennie wywołuje niekończące się kontrowersje. Jedni uznają, że państwo polskie działało w stanie wyższej konieczności, w sytuacji wewnętrznego konfliktu zbrojnego z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armią. Jak pisał historyk M.Jasiak, "Władze żadnego państwa nie mogą sobie pozwolić na istnienie na swoim terytorium podziemia zbrojnego, które dąży do oderwania części tego terytorium i stworzenia tam własnego państwa narodowego. Pozbawiono więc ukraińskie podziemie zaplecza, wysiedlając w tym celu ludność ukraińską...". Inni podkreślają jednak, że wobec Ukraińców zastosowano zasadę odpowiedzialności zbiorowej a celem akcji było "rozwiązanie kwestii ukraińskiej raz na zawsze".

    I wszyscy mają rację.

    Jednak w sytuacji, gdy już w 1990 roku Senat RP potępił akcję "Wisła", a w 2007 roku zrobili to prezydenci Polski i Ukrainy, należy się zastanowić, czemu ma służyć taki sam gest w wykonaniu Sejmu. Będzie to kolejny jednostronny stricte polityczny gest wobec ukraińskich nacjonalistów, kolejne ustępstwo pod naciskami różnych banderowskich lobbystów kręcących się po Sejmie. Polska, darmowy adwokat Ukrainy nic z tych posunięć nie ma, ot można przypomnieć, że uchwałę senacką podpierano argumentem, że odpowiedzią na nią będzie potępienie rzezi wołyńskich przez Ukraińców. Oczywiście taki krok nigdy ze strony ukraińskiej nie nastąpił, pomimo upływu już 22 lat. Zyskają natomiast środowiska ukraińskie, które do niemożliwych rozmiarów nadymają mit ukraińskiego "narodu-ofiary" i szukają propagandowej przeciwwagi dla ludobójstwa OUN-UPA (można przypomnieć niesławne słowa Juszczenki: "Nie wiadomo gdzie więcej zginęło – na Wołyniu czy podczas akcji Wisła"). Nie można także wykluczyć, że gdzieś w tle chodzi chodzi o sowite odszkodowania za kurne bieszczadzkie chaty a w dalekiej perspektywie nawet o kwestionowanie integralności Polski. Dziś od znajomego historyka dowiedziałem się, że jeden z postulatorów uchwały domaga się "likwidacji skutków akcji Wisła". Czyżby chodziło o powrót do stanu z 1947 – do zanarchizowania południowo-wschodniej Polski przez wrogo nastawioną mniejszość etniczną z własnym zbrojnym podziemiem?

    Pozostaje przypomnieć, że do dzisiaj Sejm RP nie nazwał wprost rzezi OUN-UPA ludobójstwem a ich samych za organizacje zbrodnicze. O potępieniu ekspatriacji Polaków z Kresów nawet nikt nie myśli. Można postawić retoryczne pytanie, czyje interesy reprezentuje polski parlament.

    Oczywiście cierpienia niewinnych przesiedleńców zasługują na współczucie i upamiętnienie. Jednak sądzę, że argument humanitarny używany przy forsowaniu uchwały jest tylko zasłoną dymną dla politycznych celów jej promotorów. Oto w wydanej przez Związek Ukraińców w Polsce książce znanego ukraińskiego historyka Iljuszyna z wyraźną satysfakcją umieszczono takie oto motto legitymizujące stalinowskie czystki etniczne:

    "My gross swej energii życiowej i działalności politycznej skierowaliśmy na obronę polskich Kresów Wschodnich. I ja teraz umierając bardzo się cieszę, że nam się nie udało. Wobec tej wielkiej rzezi, która dokonuje się w Jugosławii, wyobraźcie sobie, co by się działo tutaj, na Wołyniu czy w Galicji Wschodniej." (Edward Raczyński, minister spraw zagranicznych rządu polskiego na uchodźstwie, 1993)

    A więc, jeśli dobrze rozumiem ten tok rozumowania, także operacja Wisła uchroniła III RP przed drugą Jugosławią. Zatem dlaczego państwo to ma tę operację teraz potępić? Bo Kali tak chcieć?

    Ten post jest dobrą okazją na ostatnie już podsumowanie wydarzeń sprzed 65 lat na polsko-ukraińskim pograniczu. Kończę je na lipcu 1947, czyli wraz z zakończeniem operacji Wisła.

    Pomimo upływu 2 lat od zakończenia II wojny światowej, nacjonalistyczne podziemie ukraińskie na południowo-wschodnich rubieżach Polski wciąż miało się całkiem dobrze. Komunistyczne władze zajęte były przede wszystkim zwalczaniem polskiego podziemia i niszczeniem legalnej opozycji. UPA zwalczano mało skutecznie, do tego cieszyła się ona sporym poparciem wśród ludności ukraińskiej – dobrowolnym czy też wymuszonym terrorem. Dokumenty WP mówiły:

    "Zupełny brak zainteresowania powiatem ze strony władz centralnych i wojewódzkich spowodował, że pow. lubaczowski (...) robi dziś jeszcze wrażenie "Kraju Zapomnianego", w którym elementy wywrotowe mogą dotychczas bezkarnie nie tylko prowadzić swą dywersyjną robotę, ale zajmować czołowe stanowiska i kierować całokształtem życia powiatu".

    "Ludność (polska) żyje w ciągłym strachu przed bandytami. Nie mając zapewnionej opieki przez władze bezpieczeństwa i wojsko (...) zachowuje się pozornie lojalnie do działających band."

    Dopiero w odpowiedzi na zabicie przez UPA gen. Świerczewskiego (28 marca 1947) już następnego dnia Biuro Polityczne PPR postanowiło przyspieszyć planowane na jesień przesiedlenia Ukraińców z południowo-wschodnich rubieży Polski. Celem operacji zwanej "Wschód" (a potem "Wisła") miało być "rozwiązanie ostatecznie problemu ukraińskiego w Polsce" przy równoczesnym zwalczaniu UPA, które miało być zakończone po "ewakuacji" ludności. Przesiedleńców planowano rozproszyć po północnej Polsce nie bliżej niż 100 km od granic kraju.

    Do przesiedleń i walki z UPA rzucono Grupę Operacyjną "Wisła" pod dowództwem gen. Stefana Mossora, składającą się z pięciu dywizji piechoty (3,6,7,8,9) oraz 1 Dywizji KBW. Dodatkowo działały dwa pułki odwodowe, WOP, MO, UB i SOK, razem 21 tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy. W tym czasie UPA miała pod bronią w Polsce (według G.Motyki) ok. 1500 partyzantów oraz 1000 bojówkarzy OUN (wyższe dane podaje M.Jasiak: łącznie ok. 6 tys. ludzi). Największe zagrożenie stwarzały 4 kurenie (bataliony): "Bajdy", "Rena", "Zalizniaka" i "Berkuta".

    Przewaga WP nad UPA podczas operacji Wisła była tak duża, że UPA nie była w stanie w jakikolwiek sposób przeciwstawić się wojsku i przesiedleniom. Czasem UPA stosowała taktykę "spalonej ziemi" - wysiedlone wsie ukraińskie paliła, by nie można ich było zasiedlić Polakami.

    Wysiedlenia rozpoczęto 28.04.1947 roku. Ludność dostawała kilka godzin na spakowanie się, następnie żołnierze eskortowali ją do punktów filtracyjnych. Tam UB dokonywała selekcji, względnie aresztowań "niepewnych elementów" oraz werbowała informatorów. Wykrytych członków podziemia najczęściej rozstrzeliwano po sądzie wojskowym. Ludność wysyłano koleją na "ziemie poniemieckie". Rodziny uznane za "niepewne" były osiedlane pojedynczo wśród Polaków, pozostali w skupiskach nie przekraczających 10% populacji danej miejscowości. Według Motyki z powodu uciążliwych warunków w transportach zmarło co najmniej 27 osób.

    27 kwietnia 1947 dla Ukraińców podejrzanych o związki z OUN-UPA stworzono obóz w Jaworznie. Niejednokrotnie trafiały do niego osoby w ogóle nie związane z podziemiem. Przewinęło się przez niego ponad 3800 ludzi a tylko 547, po brutalnym zazwyczaj śledztwie, postawiono w stan oskarżenia. Z powodu chorób i fatalnych warunków sanitarnych zmarło co najmniej 160 osób. Ostatnie osoby zwolniono z obozu w 1949 roku.

    Równocześnie GO "Wisła" zwalczała OUN-UPA. Początkowo taktyką wojska w walce z ukraińskim podziemiem było metodyczne przeczesywanie lasów i miejscowości, jednak okazała się ona nieskuteczną. Upowcy znający lepiej teren rozpraszali się, ukrywali, bądź odrywali bez trudu od obławy. Podczas operacji Wisła UPA unikała działań zaczepnych, walczyła jedynie w obronie lub dla zdobycia potrzebnych jej zapasów, ewentualnie organizowała zasadzki na małe grupki żołnierzy w terenie. UPA działała głównie w nocy, dzień wykorzystując do odpoczynku w legowiskach i w bunkrach.

    Jak zeznawał później jeden z upowców, "w naszych szeregach zapanowała panika. Każdy pytał, co będzie dalej. Jak to się wszystko skończy. Na te i inne pytania nie było żadnej odpowiedzi."

    W związku małą skutecznością podjętej taktyki, 2 maja 1947 WP przeszło na sprawdzoną przez Sowietów taktykę tropienia oddziałów ukraińskiej partyzantki. W razie wykrycia oddziału UPA uruchamiano do akcji pościgowej kompanie operacyjne, utworzone przy każdym pułku. Akcja pościgowa była kontynuowana aż do całkowitego rozbicia grupy UPA. Stosowano różnego rodzaju fortele, np. zasadzki przy ciałach zabitych upowców. Działały także "bandy pozorowane" czyli oddziały udające UPA mające za zadanie zebranie informacji wywiadowczych i likwidację mniejszych grup UPA. Najsłynniejszą taką jednostką była "czota Czumaka", która w dniach 2-3.06.1947 podjęła nieudaną próbę schwytania (względnie zabicia) krajowego prowidnyka Jarosława Starucha.

    W czerwcu 1947 UPA zdała sobie sprawę, że walka jest przegrana. "Już kończą wysiedlać i my zostaliśmy jak Robinson Kruzoe" - pisał jeden upowiec. "Polacy tropią nas bezustannie i wydaje się, że nie ma już dla nas miejsca na ziemi" - wspominał inny. 29 czerwca sotnie "Chrina" "Stacha" i "Bira" przedostały się na sowiecką stronę, gdzie działały jeszcze przez rok. Za nimi także podążył ich dowódca, kurinny "Ren". Natomiast sotnie z kurenia "Bajdy" przez Czechosłowację przebijały się na Zachód. Udało się to całej sotni "Hromenki, której rajd przez Czechosłowację trwał 3 miesiące. Z kolei sotnie "Burłaki", "Łastiwki" i "Kryłacza" po ciężkich stratach zadanych przez WP 22 czerwca 1947 także uciekły na czechosłowacką stronę, lecz tam uległy rozproszeniu. Tylko niedobitki zdołały przedrzeć się na Zachód. Sam "Burłaka" został aresztowany i przekazany Polsce. Pozostałe kurenie ("Zalizniaka" i "Berkuta") rozwiązano, gdyż w obliczu straty oparcia w terenie w wyniku przesiedleń taka forma walki była bezcelowa. Pozostała głęboko zakonspirowana siatka OUN, którą władze zlikwidowały w ciągu kilkunastu miesięcy. We wrześniu 1947 wpadli szef SB OUN Fedoriw-"Dalnycz" oraz "Stiach" (ten drugi popełnił samobójstwo). W marcu 1948 aresztowano Mirosława Onyszkiewicza "Oresta".

    Operację Wisła zakończono 31 lipca 1947; przesiedlono ponad 140 tysięcy osób.

    Według Wydziału Personalnego GO "Wisła" straty GO od początku operacji (28.04) do 11.07 wyniosły 77 zabitych w walce (bez ofiar nieszczęśliwych wypadków). Według danych służby zdrowia, całkowite straty GO do 25.07 można oszacować na 98 zabitych i 235 rannych.

    Według zestawień badaczy kresowych łączna liczba zabitych przez OUN-UPA w okresie kwiecień-lipiec 1947 wyniosła 139, w tym 88 osób mundurowych.

    W podziale na miesiące (w nawiasach liczba mundurowych):
    - kwiecień: 73 (49)
    - maj: 25 (10)
    - czerwiec: 30 (20)
    - lipiec: 11 (9)

    Najwięcej Polaków zginęło 1.04.1947 w zasadzce sotni UPA na 32 żołnierzy WOP pomiędzy Łubnymi a Jabłonkami, zabito prawie wszystkich Polaków.

    Jednak o tym, że w/w dane odnośnie strat cywilnych mogą być niepełne, niech świadczy następujący meldunek WP: "W czasie przeprowadzonej operacji (...) 8 VII (19)47 r. w lesie Hrebenne przez 5 pp znaleziono b(ardzo) wiele trupów osób cywilnych dotychczas nierozpoznanych, pomordowanych przez SB (OUN). Niektóre z nich miały być zamordowane przed paru tygodniami, świadczy to, że SB (OUN) mimo szeroko rozwiniętej akcji WP z jeszcze większą zaciętością wykonuje wyroki."

    Straty OUN i UPA w wyniku operacji "Wisła" wyniosły do 31 lipca 1.509 zabitych i wziętych do niewoli. Ci, który dobrowolnie poddali się, mogli liczyć na złagodzenie kary; pozostałych najczęściej karano śmiercią.


    Literatura:

    1. G.Motyka, "Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła"
    2. M.Zajączkowski, "Wybrane aspekty militarne akcji Wisła. Likwidacja partyzantki sotnyka Jana Szpontaka "Zalizniaka"
    3. M.Jasiak, "Geneza i przebieg akcji "Wisła"
    4. S.Siekierka, H.Komański, K.Bulzacki, "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939-1947"

Powrót do strony głównej serwisu "Wołyń naszych przodków" www.nawolyniu.pl